Jesienna aura sprzyja krótszym i dłuższym wycieczkom rowerowym. My wybraliśmy jednodniową wycieczkę rowerową do Lwowa.
Sobotni poranek powitał nas rześkim powietrzem oraz szatą szadzi na trawie. Zbliżając się do przejścia granicznego w Medyce zaskoczył nas korek na 3 km ale my rowerkami śmignęliśmy do bramek bez problemu.
Przejście dla rowerzystów pokonaliśmy bez problemów i już jesteśmy na Ukrainie. Od granicy do Lwowa trasę pokonaliśmy bez problemów a kierowcy byli nad podziw przyjaźni, gdyż omijali nas szerokim łukiem .Trasa do rogatek Lwowa była naprawdę bezpieczna. W pięknej scenerii jesiennej pogody pokonywaliśmy kolejne kilometry. Po dojechaniu do Lwowa i się zaczęło .Nie wiadomo gdzie oczy się zatrzymają, przepiękne widoki, kolorowe kamienice, ogromne katedry i kościoły a tu trzeba uważać bo tramwaj i mało spotykane bruki, które dodają kolorytu miastu. Ruch pojazdów i pieszych jest nad wyraz duży ale wszędzie słychać język polski i angielski. Pierwszy kościół przy ul. Gródeckiej i ślub młodych lwowian. Gródecką dotarliśmy do centrum pod Gmach Opery Lwowskiej .Pyszna kawka w Lwowskiej Manufakturze .Następnie szybki przejazd na Cmentarz Łyczakowski oraz Cmentarz Wojskowy ORLĄT LWOWSKICH. Orlęta trzeba było koniecznie odwiedzić gdyż 2018 rok jest rokiem szczególnym 100 lecie Niepodległości Polski. Wypad do Lwowa zostawił u nas niezapomniane chwile, wspaniałe krajobrazy i blicht lwowskiego klimatu. Na koniec stwierdziliśmy, że do Lwowa przyjeżdża się na trochę dłużej bo żal odjeżdżać kiedy nie zjesz śniadania i kolacji .
Większość nie zsiadała z rowerku, wiec trzeba przygotować trasy do rywalizacji. Trasy do rywalizacji w ramach cyklu Podkarpackie Maratony Rowerowe SZPRYCHA przygotowują RRS Składak...